Jak wyjść na spacer z dzieckiem i nie zwariować?

Jeszcze do niedawna Nusia była przyzwyczajona, że z rana idziemy na spacer do sklepu (w wózku). Po południu na plac zabaw (bez wózka). Gdy tylko przyjechał tata, nasze przyzwyczajenia uległy zmianom! Nusia wie, że tatuś pozwoli na wszystko i nawet na rączkach będzie nosił! Więc mała wykorzystuje ten fakt i już wózek beee. Nie ma opcji, żeby usiedziała w wózku, zwłaszcza że sama odpina pasy i wstaje podczas jazdy.


Super moja mała dziewczynka chce chodzić SAMA! Problem polega na tym, że przejście z punktu A do punktu B zajmuje pół dnia! No bo przecież trzeba mamusi pokazać ten śliczny kwiatuszek albo pooglądać co ślimak robi, a ta kałuża skąd się wzięła? Szkoda tylko, że w domu jeszcze trzeba zrobić obiad, zdążyć do banku czy urzędu przed zamknięciem!

W książce pt. "I ty możesz mieć super dziecko", naszej telewizyjnej super niani, wyczytałam, że gdy mamy gdzieś iść z dzieckiem trzeba mu wytyczyć cel. (wytłumaczyć dziecku, gdzie idziemy i po co, co zrobimy następnie) Fajnie może zadziała... ale nie na dziecko, które ma dopiero 15 miesięcy...

Gdy wracaliśmy z urzędu do domu, córka znowu zachciała wędrować sama, w końcu nowa droga to dużo do zwiedzania. Z mężem mieliśmy już dość 1/4 drogi za nami, a już idziemy pół godz. No i jeszcze się wracać po nią, wołać, prosić, żeby z nami poszła. I tutaj przypomniały mi się słowa SUPER NIANI "daj dziecku cel". Wyciągnęłam z torebki stary paragon, dałam go Nusi, wskazałam kosz na śmieci i poprosiłam by go wyrzuciła. (Kosz był dość daleko przed nami, ale poradziła sobie bez problemu) Następnie zapytałam czy widzi te schody. Później pokazałam jej ptaszka, za którym od razu pobiegła itd... Pół godziny później byliśmy już pod drzwiami!




Komentarze